środa, 29 sierpnia 2007

TMNT, bitch.


słucham: Archive, "Fuck U"

Mój mały kuzynek ma urodziny, a jest wielkim fanem Żółwi Ninja.
W związku z tym mały obrazek z żółwiami. Nie rysowałem tych cwaniaków chyba od podstawówki...
Dawno temu zbierałem naklejki do takiego specjalnego albumu, miałem wszystkie. Do któregośtam roku życia spałem też z poduszką z Leonardem- mam słabość do głównych postaci :).
Album się zagubił, poduszka rozpadła na kawałki od częstego użycia.
Cicha miłość do zielonych wojowników pozostała i mam nadzieję, że odżyje z nowym filmem (TMNT).
Pożyjemy, zobaczymy :)

To wersja WIP (work in progress), wersja ukończona pojawi się na devie.

wtorek, 28 sierpnia 2007

Samusyay




słucham: 65daysofstatic.

Szkic wykonany w pociągu Wrocław- Szczecin po godzinie gry w Metroid: Fusion. Na obrazku Samus.
Mamy mieszkanie. I fakt, że jest, zdaje się być jedynym dobrym.

niedziela, 26 sierpnia 2007

Schwing, a new child is born


słucham: The instance

Razem z Bele zdarzyło nam się tak jakby założyć podcast. Czy przeżyje, czy będzie więcej? Zobaczymy. Fakty są takie, że nie mam absolutnie żadnego doświadczenia radiowego a sztuka improwizacji słownej zginęła kiedy porzuciłem mistrzowanie rpg. Mikrofon wychwytujący swoje własne drżenie na biurku wcale nie pomaga.

Mimo to mamy z tego niezłą frajdę i tylko o to nam na razie chodzi (tak sądzę, może Bele ma swoje własne, mroczne cele). Jeśli ktoś będzie słuchał, będziemy nagrywać.

Podcast o nazwie SCHWING można znaleźć tutaj

Obecnie pierwszy odcinek zamieszczony jest na sendspace.com. Jeśli coś z tego będzie, może szarpniemy się na jakiś serwer na libsyn, żeby hostować tego malucha.

piątek, 24 sierpnia 2007

MOLESKINE, szkice





słucham: Guillemots, "Through the Windowpane"

No i jak zapowiadałem kolejny szkic w stylu dziennikowym. Udało mi się go wstawić pomimo ograniczonego czasu: aktualnie pochłonięty jestem tworzeniem serwisu www na zlecenie i mam już dość ślęczenia przed kompem, a końca nie widać.

Dodatkowo wklejam trzy zdjęcia notatników MOLESKINE o które prosił KOKO. Moje to modele najmniejsze, jeden dziennik w kratkę i jeden szkicownik. Zgadzam się, że mogą być czymś fajnym na prezent ze względu na mnogość odmian i pół-ekskluzywność (oraz mało-dostępność):

| ORRAZEK 01 |
| ORRAZEK 02 |
| ORRAZEK 03 |

czwartek, 23 sierpnia 2007

prezenty prezenty



przypinka zniszczenia!
***
moje figurki namonitorowe :)
***
Zgodnie z obietnicą zamieszczam zdjęcie przypinki, którą dostałem od Ani :). Śliczna mała rzecz, oby sklep wypalił, bo chętnie zobaczyłbym pozostałych bohaterów w miniaturkach.
Wrzucam też zdjęcia figurki Kociaka, którą zrobiła dla mnie Rynn :). Zdjęcia zrobione przez nią można zobaczyć TU.

jak pisze się scenariusze?


słucham: 65daysofstatic, "65 doesn't understand you"

Kończę grafiki na koszulki Kokoartu i A Quartz Bead :). Długo to trwało i wyjątkowo się nie kleiło, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, niedługo będzie można je zobaczyć i się w nie oblec.
Poza tym dostałem od przyjaciółki śliczną przypinkę z głową Rainy (z tego obrazka), załączę potem zdjęcie. Plota głosi, że Ania otworzy niedługo internetowy sklepik z przypinkami i chętnie wprowadzi do oferty wzory z bohaterami komiksów, toteż hurra.

Jutro wreszcie powinienem otrzymać paczkę z papierem do komiksów, co oznacza, że będę mógł kontynuować przekładanie scenariusza drugiego rozdziału AQB na papier. Obecnie rozrysowanych jest w miniaturkach kilkanaście stron, reszta tylko spisana.

Powstawanie scenariusza (a właściwie całego komiksu) wygląda u mnie następująco: najpierw myślenie i luźne notatki, po czym nieprzespana noc, kiedy głowa nie chce przestać myśleć o scenach, które będę potem rysował.
Kiedy mam spisany plan wydarzeń całego rozdziału na kilku kartkach a4 zaczynam rysować miniaturki i pisać dialogi- na jednej stronie a4 mieszczą się dwie miniaturki z tekstami obok (jedna plus teksty to pół strony). Dzięki temu łatwo mogę poprawić ogólną kompozycję, proporcje kadrów i ułożenie dymków. Poza tym można w kilka minut narysować dwie- trzy miniaturki z różnymi wersjami ujęć i kadrów, to bardzo przydatne.
Wcześniej zawsze dbałem, żeby mieć narysowanych w miniaturach kilka stron naprzód, teraz mam nadzieję wykonać w nich cały rozdział zanim dojdę z normalnymi stronami choć do połowy.
Kolejny etap to już rysowanie stron ołówkiem, potem tusz i walor akwarelą, ew. kolory.

Wiem, że często normalny scenariusz powstaje jako czysty tekst, ale mi trudno jest ocenić jak dużo w obrazach zajmie dana scena, dlatego pracuję na miniaturach.

Jeśli ktoś z Was też ma swój sposób na pisanie, albo jeśli macie jakieś rady, piszcie :)

środa, 22 sierpnia 2007

Skóra z kreta != MOLESKINE



słucham: Radiohead

Mam dla Was kolejną porcję szkiców, tym razem wykonanych inną techniką, ale od początku:

Podczas wakacji w Szkocji nie udało mi się nie trafić do sklepu z zaopatrzeniem dla plastyków. Zostałem wciągnięty do strefy zaopatrzeniowej z małymi półkami pełnymi ołówków, kredek, farb, cieńkopisów i czegokolwiek sobie tam można zażyczyć. Prawdę powiedziawszy szukałem kilku rzeczy, które są w Polsce trudno dostępne lub w ogóle ich nie ma: na przykład mazaki wszystkich kolorów COPIC (lub TRIA Pantone), czy fajne szkicowniki. Całkiem przez przypadek trafiłem na notatniki MOLESKINE i (pomimo znacznej ceny) zapałałem do nich uwielbieniem i kupiłem sobie dwie sztuki.
Zapytacie "Co w nich fajnego?" a i proszę: odkąd pamiętam prowadziłem w małych notesach coś w rodzaju luźnego dziennika. Zapisywałem w nich notatki z podróży, przemyślenia, szczegóły ważnych wydarzeń prawie codziennie. Małe notesy w twardej oprawie były zawsze w torbie lub kieszeni więc dodawałem do nich zszywaczem specjalną gumkę aby się nie otwierały i sklejałem ostatnie strony w rodzaj kieszonki do której wkładałem różne, warte zachowania papiery.
I OTO STAŁ SIĘ CUD - znalazłem i kupiłem to czego od zawsze potrzebowałem, tak po prostu. Notatnik MOLESKINE jest wykonany w bardzo wysokim standardzie, ma odpowiedni razmiar, dzięki zaokrąglonym rogom mieści się wszędzie i ma zarówno gumkę do zamykania jak i kieszonkę na końcu. Świetna rzecz dla wszystkich nie mogących obejść się bez notatnika.
Można je kupić i przeczytać o nich TUTAJ, a warto bo notatniki te mają zadziwiająco długa i bogatą historię.
Co więcej okazuje się, że mają również niesamowicie żywotne grono fanów - grafików, pisarzy, artystów wszelkiego typu, którzy chwalą się swoimi notatnikami w internecie. Jest na co popatrzeć. Oto kilka przykładów:

Ghostschool Sketch 07 II
Ghostschool Sketch 07
GRUPA FLICKR MOLESKINE a DAY
Strona Moleskine a day
STLUTRER.CC

Ja osobiście postanowiłem do moich suchych notatek dołączać od teraz rysunki, jak tylko zacznę pisać w moim nowym MOLESKINIE. Już nie mogę doczekać się kiedy skończę stary notatnik, więc zacząłem ćwiczyć szkicowe rysunki za pomocą cieńkopisu i szarego markera TRIA, stąd prace prezentowane obok. A niebawem kolejna partia.

linki, demy, rpg


Drago, dawniej tropiciel, obecnie Mściciel, oraz Czarne ucho, tygrysek. Szkic z sesji.

słucham: Lasse, "Audio from Amateur"

Opowiem Wam coś, ale najpierw trochę linkaczy:
http://dem.ownlog.com/ to adres pod którym Dem otworzył Animowatornię, blog o animacji telewizyjnej i kinowej. Jak dotąd pisze o tym, co podobało mu się i co chciałby polecić, dlatego warto zapisać sobie RSS tego bloga.
Chciałem polecić coś jeszcze, ale wyleciało mi z głowy, w końcu jest 3.30.

Przejdźmy do historii. Nekromanta Varthalaeinthentheron i wojowniczka Mara postanowili, że nie chcą płynąć gdzie płynie statek, toteż albo mogą się teleportować, albo przejąć władzę na pokładzie. Jako, że teleportacja wymaga od nekromanty godziny przygotowań, dochodzi do walki.
Okazało się, że Mara nie da sobie sama rady z całym okrętem marynarzy. Nekromanta uznał, że czas użyć Berła Cudów, które jak się okazało, było jak bramka w Idź Na Całość. Pokład pokrył się trawą.
Nieustraszony Var postanowił więc dokonać teleportacji na żywca- przyzwał Cień bez czarów ochronnych, pentagramów czy ofiar. Efekt który osiągnął był mniej więcej taki, jak próba wezwania Horrora w Earthdown albo kukluksklanu, kiedy jesteś czarny.
Mając na głowie statek pełen rozwścieczonych marynarzy, czterech kuszników i wściekły, uwolniony Cień, Var sięgnął ponownie po swoje nieocenione Berło Cudów.
Tym razem otworzył się portal, który wciągnął bohaterów i wystrzelił w Cień rozszalałego nosorożca. Bohaterowie wylądowali w nosorożcowej klatce na pustyni, setki mil na południe.
Po wykupieniu z niewoli i dołączeniu do reszty drużyny Var udaje, że wszystko było zaplanowane. Poproszony odemonstrację mocy, zakłopotany wyciąga Berło w stronę pustynnego skorpiona... który ginie zabity potężną błyskawicą.
Po raz kolejny honor i chwała nekromanty Vara zostały uratowane dobrą wolą bogów. Z których większość i tak chce jego śmierci.

poniedziałek, 20 sierpnia 2007

frytki



No i stało się. Zgłodniałem.

niedziela, 19 sierpnia 2007

one shall stand...

...one shall fall.
znak

autoportret. robotyczny.

słucham: tekdiff (http://cayenne.libsyn.com/)

Wreszcie, po tylu miesiącach oczekiwania zobaczyłem Transformers.
Było super. Nie wszystko, niektóre elementy były wręcz bardzo słabe, ale gdzie były roboty, były roboty. I były zajebiste. Chylę czoła przed grafikami 3d, takich efektów specjalnych nie widziałem od finałowej bitwy Piratów 3.
Mimo to najmocniejszym elementem filmu był GŁOS OPTIMUSA PRIME. Serio, głos Prime'a mógłby pojawić się taz i wciąż byłby numerem jeden. O bogowie, głos Prime'a.
Największy minus- użycie utworów z najnowszej, cienkiej płyty Linkin Park było kiepskim pomysłem. Zruinowało mi zakończenie, nawet nie biłem brawo. Reszta muzyki w filmie (ostre gitarowe brzmienie) była bardzo w porządku.
Dałbym filmowi cztery złamane linijki na pięć. Mimo całej niesamowitości Transformers nie pobiło w moim rankingu Die Hard 4, który pozostaje najlepszym filmem, jaki widziałem w tym roku. Jak na razie tylko nadchodzący Stardust na podstawie powieści Gaimana ma szanse zrzucić go z pietestału. POPCULTURE LET ME CHEW ON YOU.

Wszystko zaczyna wskazywać na to, że wreszcie uda mi się znaleźć fajne mieszkanie we Wrocławiu ze świetnymi ludźmi. Których będę miał serdecznie dosyć po roku dzielenia kilkudziesięciu metrów kwadratowych, co pozwoli nam krwawo zakończyć piękną przyjaźń. LET'S HOPE NOT. Pozdro, M & J.
Jesteście prawie jak Mary Jane.

P.S. Wczoraj odwiedziny na blogu sięgnęły blisko 300! Dziękuję, dajecie nam fałszywe poczucie bycia interesującymi i przystojnymi gwiazdami ekranu.

P.P.S. Czy postscriptum można nazwać postscriptum jeśli nie ma podpisu? Teoretycznie post scriptum znaczy chyba po tekście. Po podpisie tłumaczy się zapewne post signum lub podobnie. Dwa lata licealnej łaciny, wybieram cię. Walczysz z gyaradosem Stosowania W Praktyce. Przykro mi. DLLŁ fainted. Jeśli ktoś zna dokładną odpowiedź na moje wątpliwości, nie wahajcie się napisać. To prawdopodobnie 4 minuty googlowania, ale jako, że jest 4.34 a na zrobienie tego dopisku już zużyłem 10 minut, wylogowuję się. Dobranoc, internecie.

P.P.P.S. Yippiekiaey.

piątek, 17 sierpnia 2007

ZONK, projekty i 25 głupich komiksów


słucham: Mungo Jerry, "In The Summertime"


Ja, skarża i na dole Zorgus, weseli zonkowicze; zdjęcie robił Cur

No cóż, miałem okazję być na ZONKu, wypadałoby coś napisać.

Do przejechania miałem kawałek drogi, praktycznie przez cały kraj. Kiedy już udało mi się dojechać i dostać ze skarżą na miejsce, końcowym uprzyjemnieniem drogi było dla nas półtoragodzinne czekanie w kolejce pełnej śmiesznych, mangowych ludzi tylko po to, żeby przy samym wejściu do szkoły dowiedzieć się, że na ZONK się wchodzi bokiem. Fajnym motywem był wizerunek skarży (naukowca) z dopiskiem "szukam tego pana" na plecaku krążącego w okolicach kolejki VanBrauna.
Samego zlotu nie będę opisywał, bo długo, ale udało mi się zgubić w Nowej Hucie (razem z Demem, Kapturkiem i Pasztetem), zwyciężyć niezwykle prestiżowe zonkowe bitwy komiksowe (uchuchuchu), poprzewracać z Zorgusem stoły w świetlicy i poznać kupę fajnych ludzi (albo masę, jak kto woli). Ogólnie było napradę miło i jak na mój pierwszy zlot się świetnie sprawdził.


Z innej beczki - Oto parę projektów postaci do pewnego projektu mającego być moją drogą do sławy. Zleceniodawcy się nawet podobały, twierdził, że to to, o co mu mniejwięcej chodziło, ale nie zdążyłem podesłać próbnej strony komiksu na czas, więc nic z tego nie wyszło.

btw. Szkice dziewczyn tutaj strasznie obsysają, nawet jak na mnie





Z jeszcze inniejszej beczki - stałem się kolejną ofiarą pomysłu "25 głupich komiksów", inspirowanego "200 bad comics". Oto pierwsze 5


I to chyba tyle.

Giggdi giggdi gigidi

Art, studio Ghibli



słucham: Daft Punk, "Areodynamic"


Po pierwsze:
Kontynuuję boje (zabawę) z akwarelami w Painterze IX.5. Po prawej widać skutki tej batalii. Jak widać można za pomocą tego narzędzia wykonać dośc realistyczny rysunek (mało akwarelowy aaaale co tam).

Po drugie:

Jeśli jesteście fanami anime i podobały Wam się takie filmy jak "Latający zamek Hauru" czy "Księżniczka Mononoke" polecam obejżeć wszystkie filmy Studia Ghibli (jest ich kilkanaście). Niestety u nas w Polsce ukazały się na DVD tylko trzy czy cztery z nich. Ja osobiście drwałem resztę oficjalnie, na stronie VEOH Media (odpowiednik YouTube). Wszystko co trzeba zrobic to zainstalować program odtwarzający filmy, zarejestrować się (potrzebny tylko e-mail) i kliknąć na Download Video. Filmy sa w wysokiej jakości i zapisują się w populanym formacie a*.avi lub *.mp4. Jako, że nie zostały wydane oficjalnie w Polsce można je ściągnąć i obejżeć, a WARTO! Poniżej podaję link do mojego ulubionego "Castle in the sky" :
Castle in the sky Uwaga to jest INNY film niż "Latający zamek Hauru"!! Pomimo, że tytuł podobny!
Lista filmów Studia Ghibli znajduje się tutaj: Studio Ghibli. Potem wystarczy poszukać na Veoh Media.

Czekam Waszych opinii.

czwartek, 16 sierpnia 2007

25 głupich komiksów. także pratchett.

słucham: Bis, "Secret Vampires"

25 głupich komiksów. Szczegóły wkrótce na blogu belego.

Z innej beczki- Going Postal Terry'ego Pratchetta jest IMO jego najlepszą powieścią od jakiegoś czasu. Oczywiście wszystkie są doskonałą rozrywką, ale kolejne przygody diuka komendanta straży miejskiej Vimesa stały się odrobinę nużące (może było ich zbyt wiele?).
Moist von Lipwig z kolei jest wyjątkową, charyzmatyczną postacią, człowiekiem którym każdy z nas chciał(by?) kiedyś być. Szelma, krętacz, kłamca i oszust, który działa ze stylem i finezją... zmuszony zostaje do objęcia pracy w rządowej instytucji.
"What kind of man would put a known criminal in charge of a major branch of government? Apart from, say, the average voter"

W rządowej instytucji- mówiąc ściślej, zostaje postmistrzem Ankh-Morpork, za zadanie mając podniesienie z gruzów urzędu pocztowego, który niegdyś słynął z prężnej, solidnej obsługi i siedmiu dostaw na terenie miasta dziennie.
Jak w większości powieści Świata Dysku i tutaj znajdzie się wątek miłosny, ale bez żadnych niespodzianek- jak zawsze dziewczyna jest twarda jak skała, a całość potraktowana z dużą dozą humoru.
To jedna z tych książek Terry'ego, które opowiadają o ideach. Tak jak Moving Pictures mówiło o kinie i filmie, Soul Music o potędze starożytnej, żywej muzyki, The Truth o prawdzie i zasadach dobrego dziennikarstwa, tak Going Postal mówi o szlachetnym zawodzie listonosza, słowach, które pragną być przeczytane i ludziach, którzy nie umierają, dopóki wymawia się ich imię. Polecam.


wtorek, 14 sierpnia 2007

qb ch2 sneak peek no 1

słucham: Anathema "Transacoustic"


Praca nad komiksem ma to do siebie, że czasem ciężko do niej usiąść, a kiedy już się usiądzie, kończy się o 4 w nocy tylko dlatego, że szyja boli. Gdybym miał wygodne profesjonalne biurko z blatem pod kątem, mógłbym nie chodzić spać (i przeklinać się za to cały następny dzień, po czym znów powtórzyć następnej nocy).
Za absolutnie genialny wytwór mojej wyobraźni uważam robota na rolkach. Gdzieś już chyba takie wystąpiły, ale jestem niemal pewien, że nie dokładnie takie. W Kwarcowym Paciorku wystąpią uprawiające parkour roboty na rolkach. Roboty rewolwerowcy. Ze stali. W kosmosie. I gitary elektryczne.
To oczywiście żarty. Gdybym użył w komiksie Stalowych Robotów Rewolwerowców Uprawiających w Kosmosie Parkour na Rolkach Dzierżąc Gitary Elektryczne, to powiedzmy sobie wprost- mógłbym od razu zakończyć, bo nic lepszego już bym nie wymyślił.
SRRUKPRDGE (czyt. srak-pridż) są jak maszyna zbudowana w całości z nachos, strzelająca w nazistów płonącymi strzałami. Najlepsze. Awesome. Made of win.
To w italiku to cytat. Z komiksu internetowego. Jeśli ktoś wie z którego, proszę o kontakt- po pierwsze chcę sobie przypomnieć źródło, po drugie ta osoba nie tylko czyta tyle samo (lub więcej) crapowatych komiksów co ja, ale w dodatku lepiej je pamięta. I musi zginąć.

Podpowiedź: komiks był po angielsku, a zwrot brzmiał "a machine built entirely of nachos shooting flaming arrows at nazis".

Googlowałem to przed chwilą, nie znalazł. Widocznie jako pierwszy zacząłem pisać o tym w sieci.
Jestem jak Louis Armstrong (jako pierwszy napluł na komara przez trąbkę).

niedziela, 12 sierpnia 2007

połknięty przez wieloryba, rozpalam ogień.


słucham: Sincere Trade

Piszę tego posta późno w nocy- noc najwyraźniej sprzyja pisaniu postów, bo to nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz.
Jak można było przewidzieć, w Szwecji nie udało mi się naprodukować tyle, co Iquorkowi na jego wakacjach (zajrzyjcie na hoey.prv.pl, jest tam chyba blisko dziesięć nowych stron, jeśli nie więcej). Tym samym uraczę Was starociami (ha, ha, robione w zeszłym miesiącu), w tym jedną klapą, o czym zaraz.
***Jedno z pierwszych zamówień, które otrzymałem. Raina i Don Quijote w pozach pozujących.
I dużo zabawy z oświetleniem.
***
Wersja czarno biała kolejnego zamówienia, która wyszła moim zdaniem całkiem udanie. Niestety podczas przenosin na wakacje do Szczecina zapodziałem paczkę farbek, które zdobyłem poprzez "niechcemisiętegonosić" kolegi z pokoju. Niezniechęcony chwyciłem paczkę akwarelek dla dzieci za 9zł...
I KLAPA, akwarelki owe mnie przerosły. Zasychały za szybko, kolorów pożądanych za nic na świecie dać nie chciały, a próby laserunku kończyły się mizernie. Nie wiem, jak dziecko ma się przekonać do malowania, jeśli mu się taki crap wciśnie na lekcji plastyki. ACZ to wszystko może być na skutek mojego nieobeznania z medium. Mimo to polecam droższe farbki. Mniej stresu.

Kolejne zlecenie można zobaczyć na deviantarcie. Pełen kolor, wiele postaci i mnóstwo godzin pracy. Przy okazji zachęcam do zapoznania się z cennikiem na moim profilu, wciąż jestem, że tak powiem, do wynajęcia.

niedziela, 5 sierpnia 2007

Art, Zdjęcia, Szkocja, Potter i inne


słucham: Arctic Monkeys, "Favourite Worst Nightmare"

Witam wszystkich!. Wróciłem z mojej wycieczki do Szkocji i przed innymi wakacyjnymi planami mam chwilę czasu w domu na uzupełnienie paru spraw.
gomTravel fotos

Uzupełniłem mój blog podróżny o to co działo się kiedy mój dostęp do internetu był znacznie ograniczony. W hostelu w którym zatrzymałem się na ostatni tydzień pobytu nie było Sieci "w powietrzu" a kilka komputerów w kawiarence były non-stop oblegane. Znalazłem również chwilę na uzupełnienie zdjęć w mojej galerii z wakacji w Szkocji właśnie. Można je zobaczyć klikając na górną miniaturkę.
Podsumowując jestem zadowolony z prawie miesięcznego pobytu w Szkocji. Udało mi się wiele zobaczyć i jeszcze więcej zebrać doświadczeń na przyszłość. Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ rozważam wyjazd i zamieszkanie tam na stałe po studiach.

Wczoraj postanowiłem natomiast przetestować jak działają akwarele w programie Painter (którego używam do tworzenia prawie wszystkich moich grafik). Nauka stosowania tego narzędzia zajęła mi więcej czasu niż się spodziewałem (swojego czasu malowałem akwarelami bardzo często). Farba rozpływa się, miesza i rozwadnia prawie jak prawdziwa przez co często wymyka się spod kontroli. Pierwszą ilustrację wykonaną tą technika można zobaczyć po kliknięciu w miniaturę obok a kolejne powinny pojawić się niebawem - mam zamiar wykonać kilka takich komputerowych akwarel związanych tematycznie z moimi wakacjami w Szkocji.

Odnośnie ostatniego postu Koko: Ja również zakupiłem sobie nowego Pottera w dniu premiery (ależ była frajda) i przeczytałem go w ciągu chyba trzech dni. Powiem tyle: Godne zakończenie rewelacyjnej serii książek. Ani mniej ani więcej (niestety).