słucham: Mindless Self Indulgence

W ten weekend świętowaliśmy w Poznaniu urodziny Zająca, z którym znam się od czasów podstawówki, czyli już ponad dekadę (wow). W ramach prezentów Zającowi odebrano samochód, umyto, odkurzono, doprawiono prawe lusterko, a w niedzielę po południu zebraliśmy się, żeby dokonać masakry karoserii.
Po kilku propozycjach grafiki maskowej stanęło na motywach Warhammerowych- krasnoludzki Slayer (to te krasnale z irokezami) vs. demon z mackami, oczami i gębami na całym ciele. Plus rogi i topory :). Cały proces do opatrzenia powyżej, zabawa była przednia, trwała aż zrobiło się zbyt ciemno, żeby rysować bez rozjeżdżania się z liniami, a Zając zdawał się być bardzo zadowolony. Na ostatnim zdjęciu wystąpili (górny rząd licząc od lewej)- Iza, która jest naszą mistrzynią gry w 7th Sea, Malkav, z którym mieszkam, Koko, którym jestem, Zając, który był solenizantem i miał płaszcz Kevina Smitha oraz (dolny rząd) Sałata, która dołączyła ostatnio jako młoda usuryjska dzikuska i Daria, która nie nosi okularów i nie ma własnej serii animowanej.
87% z Was nie ma pojęcia o co mi chodzi :]